sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 1

Shailene zaciska dłonie po czym unosi ręce w górę patrząc jak ziarenka piasku, jedno po drugim wymykają jej się z rąk i upadają bezszelestnie na ziemie. W oddali słychać dźwięki piły łańcuchowej, kosiarki czy po prostu rozmowy pomiędzy sąsiadami. O żadnej porze w ciągu roku nie jest tak głośno jak teraz - dlaczego? Ponieważ zbliża się Disclosure, najbardziej chore „święto” w historii Stanów Zjednoczonych. Kilkanaście godzin, podczas których każde wykroczenie jest legalne. Możesz zabijać, kraść i napadać wszystkich nie ponosząc za to żadnych konsekwencji. Idealne święto dla osób, które chcą zemścić się za krzywdy wyrządzone im w przeszłości, pechowe dla każdej niewinnej osoby, która zostaje przypadkową ofiarą. Obywatele kraju, tacy jak Shailene zostają po prostu w domu wierząc, że nie zostaną ofiarą napaści lub nie przeskrobali czegoś w ciągu roku. 
-Dalton! - męski głos dobiega do uszu Shailene, która zamyślona nie dostrzega nawet biegnącego w jej stronę psa. O jego obecności przypomina sobie dopiero, gdy czuje, jak wtula się w nią swoją dużą głową. Dziewczyna uśmiecha się pod nosem, łapiąc go za szyje i tarmosząc. Po chwili dołącza do niej Shawn, rzucając się na psa, który radośnie zaszczekał liżąc chłopaka po twarzy. 
W ich towarzystwie Shailene czuje się najlepiej, tylko ona, jej chłopak i ukochany pies. Odkąd szatynka została poinformowana o rozwodzie rodziców, jej życie zmieniło się w koszmar. Pragnęła zmienić decyzje rodziców, narażając swoje życie, jednak dzięki Shawnowi i Daltonowi, zdołała wyjść z problemów, w jakie w szybkim czasie się wpakowała. Właściwie tylko im zawdzięcza dojście do siebie po problemach jakie dusiła w sobie. Od tamtego czasu spędzają ze sobą każdą wolną minutę. 
-Pójdę po coś do jedzenia - wstaje, podpierając się rękoma i przejeżdżając dłonią po sierści psa, idzie w stronę tylnego wejścia, którym po chwili wchodzi do domu. Kieruje się w stronę kuchni, gdzie przez okno ma widok na swojego ojca, robiącego zabezpieczenia na okna. Ojciec szatynki przed nadejściem Disclosure nie robi nic innego od budowania własnych drewnianych barykad na okna i drzwi. Tak naprawdę, jeśli ktoś chciałby wedrzeć się do środka, nie miałby problemu, lecz mimo wszystko tata Shailene wymyśla coraz to nowsze zabezpieczenia.
-Shai, mogłabyś mi pomóc? - krzyczy do dziewczyny, pokazując jej ruchem ręki, by przyszła i mu pomogła. Dziewczyna przewraca zirytowana oczami, idąc w stronę drzwi wyjściowych. Podchodzi do taty, układając dłonie na biodrach i czeka na jakieś wskazówki. 
Ojciec podaje jej dwie deski, które ma przytrzymać, a po chwili wbija w nie gwoździe i dołącza do reszty. Shailene nie zauważa nawet nadchodzącego sąsiada, starszego, miłego pana, który zawsze jest wszędzie, by pomagać. No tak, ten mężczyzna stara się po prostu nie narobić sobie wrogów i może właśnie dlatego przez pięć lat, odkąd Disclosure funkcjonuje, jego dom zawsze obchodzony jest z daleka. 
-Potrzebujesz pomocy, Tyler?
-Nie dzięki, poradzimy sobie. - ton głosu mężczyzny jest tak nieprzyjemny, jakby gadał z najgorszym wrogiem. Starszy mężczyzna kiwa tylko głową i nie starając się jeszcze bardziej rozzłościć Tylera, po prostu odchodzi. W tym czasie Shailene posyła swojemu tacie gromiące spojrzenie.
-Muszę być ostrożny. Dziś oferują pomoc, a jutro mogą chcieć nas zabić. - tłumaczy się. Szatynka wzdycha głośno, odwracając się i kierując w stronę kuchni. Otwiera lodówkę, ale są w niej takie pustki, że jeśli chcę coś zjeść, musi wybierać pomiędzy starą szynką, a jogurtem naturalnym. 
Zamyka zirytowana lodówkę i wraca do ogrodu. Nie może uwierzyć, że jej ojciec jest tak bardzo przejęty Disclosure, że zapomina o obowiązkach. Jedzenie, sen i zapewne nie był nawet w pracy. To święto robi z jej ojca szaleńca, niedługo stworzy podziemną kryjówkę, gdzie będzie kryło się całe miasto przez te kilka godzin. Boi się, że wkrótce może mu zupełnie odbić.
-Musimy zrobić zakupy, tutaj nic nie ma - kładzie się obok swojego chłopaka, wtulając się w jego klatkę piersiową. 
-Więc chodźmy - mówi, grzebiąc w kieszeniach w poszukiwaniu kluczy do samochodu. Shailene uśmiecha się do siebie podnosząc się z trawy, po czym łapiąc dłoń Shawna, ciągnie go w stronę garażu. Wchodzą do samochodu, a kiedy Shawn wkłada kluczyk do stacyjki i odpala silnik, Shailene przegląda się w lusterku, poprawiając swój makijaż. Chłopak spogląda na nią i śmieje się pod nosem.
Shawn wyjeżdża z podjazdu i dociskając pedał gazu, wjeżdża na ulice z piskiem opon. Nie jedzie szybko, ponieważ nie czuje powodu do pośpiechu. W drodze do supermarketu para odzywa się do siebie zaledwie dwa razy. Shailene przygląda się ludziom robiącym zabezpieczenia na domy, a Shawn skupia się na prowadzeniu. 
Gdy dojeżdżają na miejsce, na parkingu panuje kompletna pustka. Oprócz ich samochodu, na drugim końcu parkingu stoi tylko jeden autobus szkolny, a przy nim grupka poprzebieranych i pomalowanych ludzi. Dla nich najwidoczniej Disclosure jest jak Halloween... tyle, że bardziej krwawe. Niektórzy na twarzach mają maski, inni zaś mają je pomalowane w kolorze białym i czarnym. Jeżdżą na deskach wokół autobusu, rozmawiają, albo po prostu siedzą na masce samochodu i piją alkohol. To niecodzienny widok, Shailene najchętniej wyłożyłaby telefon i zrobiła im zdjęcie, ale strach przed tą grupką zamaskowanych świrów jest silniejszy. 
Dziewczyna po prostu popycha do przodu Shawna, który zatrzymał się, by popatrzeć na to zbiorowisko i kieruje się w stronę supermarketu, starając się nie spoglądać na nich już więcej. Kiedy wchodzą do pomieszczenia, szatynka bierze głęboki oddech po czym zgarnia jeden koszyk i splatając swoje palce z palcami swojego chłopaka idzie po potrzebne produkty. 
-Oni byli przerażający - wspomina Shailene, kiwając zdegustowana głową. Nie czekając na odpowiedź wkłada do koszyka chleb, a następnie idzie dalej w poszukiwaniu warzyw i owoców. 
-Dzieciaki udają groźnych, choć tak naprawdę nie wezmą nawet udziału Disclosure.
Shailene musi przyznać mu racje, pomalowali się dzień wcześniej i przyjechali pod sklep, by straszyć ludzi. Zachowują się jakby to była czysta zabawa, ale kolejnego dnia po siedemnastej zamkną się w pokoju i nie wyjrzą nawet przez okno. W dodatku są to pewnie głupi nastolatkowie, którzy myślą, że swoim wyglądem zrobią na kimś wrażenie. 
Kiedy w koszyku znajdują się już wszystkie produkty, po jakie przyjechali, zaczynają iść w stronę kasy. Szatynka myślami wciąż jest na parkingu, gdzie czekają na nich tamci ludzie. Zadaje sobie masę pytań na ich temat, jednak wie, że nigdy nie pozna odpowiedzi. Kasjerka kasuje wszystkie zakupione produkty, Shailene płaci jej określoną sumę i mogą z powrotem wrócić do samochodu. Będąc już na parkingu, dziewczyna stara się odnaleźć ich wzrokiem.
Z prawej strony nadjeżdża chłopak na deskorolce. Jego twarz wymalowana jest białą farbą, oczy pomalowane są na czarno, a na czole znajduje się napis „death”. Ubrany jest w czarną bluzę i szare, luźne spodenki... nic specjalnego. W jego ręce znajduje się ogromny sztylet, tak ostry, że wystarczy lekki dotyk, a skóra zostałaby już przecięta. Chłopak przejeżdża obok nich w mrocznej ciszy, a jego twarz jest przerażająco spokojna i ponura. Shailene nie zauważa nawet, gdy przecina sztyletem jedną z jej toreb z jedzeniem, które upada na ziemie. Wtedy jego twarz rozchmurza się, na ustach pojawia się uśmiech, a oczy szklą mu się jakby był małym dzieckiem, które dostało pieska. 
-Cześć - przedłuża, jego głos zamiast być przerażający jest zaskakująco dziecięcy. Tak jakby miał co najwyżej piętnaście lat. Usta szatynki otwierają się i ona sama nie wie czy z przerażenia czy z szoku. Shawn wydaje się być tak samo zaszokowany jak i Shailene. Gdy chłopak znajduje się już w dużym odstępie od nich wykonuje trick na desce i nie odwracając się do nich nawet na chwilę odjeżdża jadąc „wężykiem”. 
-Co to do cholery było? 
-Nie wiem, ale to było przerażające... i nie na żarty - Shailene zaczyna sprzątać produkty, które za sprawą pomalowanego chłopaka znalazły się na ziemi. Przypomina jej się jego głos, spojrzenie, ten błysk w oku, gdy zauważył ich strach. Shawn nie mógł mieć racji, to nie były dzieciaki, które przyszły tu, by postraszyć ludzi. Prawdopodobnie będą brali udział w Disclosure, to przestępcy. 
____
No więc przychodzę do was z takim oto rozdziałem, może nie najciekawszy, ale(!) wprowadzający. Jak pewnie zdążyliście się zorientować, już w pierwszym rozdziale wprowadziłam postać Justina. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ kolejny raz zobaczycie Justina dopiero w czwartym rozdziale, więc nie chcę, żebyście z tego powodu zrezygnowały z czytania. Jedyne co wam mogę powiedzieć - będzie się dużo działo(nawet bez niego). Więc... napiszcie mi co sądzicie i do następnego!

7 komentarzy:

  1. Podoba mi sie! Ciekawy pomysl na ff i nie oklepany

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początku przyznam się, że większość ogłoszeń w sekcji spam na moim blogu zwyczajnie olewam... Wszystko wydaje mi się takie oklepane, a w głowie mam myśl "to wszystko już było- szkoda czytać i czasu marnować". Jednak tym razem postanowiłam zaryzykować i odwiedzić (jak widać) Twojego bloga. Nie spodziewałam się, że Justin będzie tu bohaterem i nie wiedziałabym tego gdybyś nie napisała pod rozdziałem. Ze zdziwienia zerknęłam aż do sekcji "bohaterowie", gdzie od razu rzucił mi się w oczy brak jednej postaci, a mianowicie Shawna. Zakładam, że to nie jest Twoje niedopatrzenie, a raczej zamierzony efekt, dzięki któremu dowiemy się (jak zakładam) o czyjejś ukrytej tożsamości.
    Filmu będącego Twoją inspiracją nie oglądałam, więc nie będę miała do czego porównywać i wiem też, że dzięki temu nie raz mnie jeszcze zaskoczysz.
    Czekam na kolejny rozdział i zapraszam do siebie na [following-liars]
    Pozdrawiam @storytellerfun

    OdpowiedzUsuń


  3. love-will-remember-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Zapraszam do mnie: my-story-justemi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. OMG *o* świetnie się zapowiada. Z pewnością będę wpadała tu bardzo często. Czekam na następny
    http://miloscjestjaktatuaz.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. rzeczywiście trochę nudny, ale to początek, więc rozumiem. zaciekawił mnie ten film, którym się inspirowałaś, więc świetnym pomysłem było napisanie ff na jego podstawie.
    czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  7. cudo
    @agatawozniak_

    OdpowiedzUsuń